Jako wspólnota zakonna, która żyje i posługuje w  Sanktuarium św. Antoniego z Padewskiego w Łagiewnikach, odpowiadając na apel księży biskupów – każdego dnia o godzinie 20:30 i Konsulty Wyższych Przełożonych w Polsce – gromadzimy się na wspólną modlitwę różańcową przed Najświętszym Sakramentem.

            Modlitwa odbywa się w dość szczególnym miejscu, a mianowicie w kaplicy poświęconej bł. Rafałowi Chylińskiemu – naszemu współbratu, którego relikwie znajdują się w zabytkowej trumnie umieszczonej pod mensą ołtarzową.

            Błogosławiony Rafał zwany przez łodzian – Dziadowskim Biskupem – zasłynął z tego, że spieszył z kapłańską i czysto ludzką pomocą wszystkim tym, którzy tej pomocy potrzebowali, a więc biednym, chorym i cierpiącym duchowo i fizycznie.

            W tym szczególnym czasie pandemii koronawirusa COVID- 19 wspólnota przyzywa wstawiennictwa błogosławionego Ojca Rafała m. in. dlatego, że bł. o. Rafał w latach 1736-1739 jako ochotnik zgłosił się do posługi zarażonym tzw. powietrzem morowym w Krakowie. Dziś ten święty staje się dla nas wyjątkowo bliskim orędownikiem przed Bogiem w modlitwie o ustanie pandemii.

            Każdego dnia razem z nami na łączach facebooka parafialnego modli się z nami kilkaset osób.

o. Krzysztof Świderek, kustosz

Świadectwo posługi bł. o. Rafała w śród zarażonych w Krakowie:

Świadectwo o. Wojciecha Kozłowskiego, złożone przed komisją Kościelną w trakcie procesu informacyjnego ws. zbadania heroiczności cnót o. Rafała Chylińskiego, mówiące o niezwykłym jego poświęceniu w służbie chorym podczas XVIII-wiecznej zarazy w Krakowie: 

„Podczas pomorku, gdy wiele luda tak z głodu jako i z zarazy, wylania wód, zmarło; tych zbierano z ulic, z rynku krakowskiego i do lazaretu odnoszono. To widział Sługa Boży Rafał, idąc do kościoła tak na odprawianie Mszy św. i śpiewanie Lefunctorum (gdyż wszelkiej kondycji lud umierał z affekcji wielkiej powodzi) … Ludzie leżeli w barłogach, od których fetor niezmierny wypadał, (O. Rafał) bez obrzydzenia do nich przystępował, onym zbawienne nauki dawał, czym mógł, posilał, rozdając im chleb. A gdy coraz się wzmagały choroby i ludzie marli, jegomość ksiądz oficjał krakowski rozkazał wszystkim zakonom, aby z każdego po dwóch księży co dzień posyłano do lazaretu… Przypominam sobie, że za dusze zmarłych, idąc do lazaretu i powracając do konwentu w odległości kilku staj, modlił się. W tym lazarecie było luda na tysiąc leżących po ziemi na słomie, gdzie fetor nas spowiedników dusił, głowy ból wielki uczynił, od czego ja chorowałem. A że ci chorzy blisko siebie leżeli, do każdego słuchania spowiedzi trzeba było klęknąwszy schylić się i pilno słuchać dla wielkiego stękania, kaszlania, narzekania, co nam czyniło wielką trudność i pracę, gdyż nas spowiedników odmieniano co dzień innych.

Sługa Boży Rafał (…) tabaki ani wódki (jako antidotum), ile mogę spamiętać, nie zażywał. Przystąpiwszy do chorego, zaraz klęknął blisko twarzy, skłaniał uszy swoje, aby usłyszał, co chory mówi, pytając się go, w czym sobie każe służyć, czyniąc mu łagodnymi słowy perswazję, aby się zgadzał z wolą Pana Boga, aby się spowiadał. I tym chorym dawał pić i sam ich poił, spowiedzi słuchał, klęcząc z nachyleniem głowy, co i dysponując konających czynił codziennie przez wszystkie godziny ranne do obiadu, jak i po południu … łaska Boska wspierała go, gdyż ja odpoczywałem czując i na żołądku wymioty ckliwe, i na wiatr wychodząc dla mdłości; a jeden kapłan aż umarł z tego. W Słudze Bożym Rafale żadnego znaku nie widziałem i obrzydliwości. Fetorem od chorych Sługa Boży przeszedł wszystek, od którego zakonnicy uchodzili, obawiając się affekcji”.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *